Dzisiaj pierwsze zajęcia z prof. nzw. dr. hab. inż. R.M.
Mechanika, a ściślej Statyka, czyli, mniej wiecej, na prosty jezyk, jak siły porozkładać żeby się skrzydła samolotu same nie rozpierdoliły od razu po zbudowaniu. Pozwolę, cytaty profesora, skrzętnie zapisane podczas wykładu, przytoczyć.
"Ja nie będę Wam gratulował, że dostaliście sie na MEL, bo już na tyle w kość dostaliście, a i jeszcze dostaniecie, że wam się poglądy co do wydziału jeszcze zmienią"
"Krew, pot i łzy, to Was czeka."
"Wojsko też sie miło wspomina" -wypowiedziane z godną mego poziomu, ironią, tylko, wszyscy ja zrozumieli.
"Ja nie będe walczył z setką osób, wystarczy że jednego zgnoję, w wojsku tak robią, i ze wszystkimi jest porządek"
A co do mnie. Nie, nie mam już siły, ochoty, ani siebie. Nie lubię, gdy czuje ze nie mogę poradzić sobie z czymkolwiek, a najgorsze jest to, że nie idzie mi radzenie sobie.
Nie lubię pamietać, jak to kiedyś miałem fajnie.