Aftersession v.6
Komentarze: 4
Ojojojojo
Ostatnia sesja znowu byla bardzo nieprzecietna i reeewolucyjna ;) Po pierwsze zachcialo nam sie grania w nocy... i dobrze :) Byl fajny nastroj. Co tam dalej... Zjedlismy o wiele wiecej niz wczesniej.... tez bardzo dobrze :) Nastepnie trzeba powiedziec o tym iż tym razem granie rozwalilo nam sie o wiele wczesniej niz zwykle :-D A co bylo potem? Schiz, schiz, schiz, schiz, 5 minut przerwy, schiz, schiz, schiz, schiz i 10 minut przerwy... i tak do 2 w nocy ;) Bylo.... GENIALNIE :-D Ale niestety mielismy katastrofe... i no troche naswinilismy (ciekawe kto to zrobil....) Ogolnie uwazam ze powinnismy grac o wiele wiecej takich sesyj bo to normalnie jest niepowtarzalne :) Energia jaka wtedy wytworzylismy byla wieksza od tej powstajacej na skutek wybuchu bomby jadrowej.... ale co tam :D No... mam nadzieje ze wszyscy beda dalej chcieli grac po tym co sie dzialo... Bo jak nie... to ja znowu strace sens zycia i bedzie szmutno. Ale no... tego... Dlugo nie zapomne tego wieczoru chyba... :) Gili gili... I nawet ATASia sobie przesluchalismy... nie... nie potrafie o tym wszystkim mowic... bo tego sie slowami nie da opisac :) To nastepnego raza! :-)
Grzesiek nieszczesny bo znowu na sesje czekac trzeba tygodzien...
Dodaj komentarz