sie 21 2009

To foltek be


Komentarze: 0

Precyzując, to chodzi mi o to że studia nie chcą pozwolić na tylu ludzi dookoła, ilu by się chciało. Uświadamiasz to sobie, gdy wygrałeś 3 zeta w pokera, obejrzałeś mecz z przyjaciółmi, zagrałeś mecz inny, a inny dzień spędziłeś z nimi na łódce. Po chwili robisz się świadom tego, że nie możesz się z nimi spotkać, albo i musisz odmawiać umówione. Nie lubię tego, bo osobiście wolę mieć do kogo się uśmiechnąć, niż "coś" mieć. Nie chodzi o to, że na studiach, szeroko pojętych nie ma ludzi. Są wspaniali! Chodzi o to, że mimo tylu chęci, nie udało się zrobić tego, o czym się marzyło, zanim się wyjechało. I co będzie potem, ciekawe. Oczywiście, fajnie jest móc powiedzieć "dobrze!" co wywoła śmiech ( "ze mnie", a nie "do mnie"), pomazać komuś zeszyt, wpaść do kogoś tylko po to by z tym kimś kupić maślankę w biedronce, i wrócić. Jak cieszy Cię gdy ktoś wpada do Ciebie " obejrzeć film, przy piwku" a tak naprawdę, wpada po to, by pogadać. fajnie jest móc pójść do jakiegoś parku, czy posiedzieć na barbakanie. Oddałbym moja Hondę, by warszawskośc móc przenieść do mnie, do domu. Zabrać stąd to co najlepsze, i żyć z tym u siebie, wśród mych. Tak, oddałbym.

Najgorsze jest to, że nawet opisany, lubiany przezemnie fragment warszawskości, nie zawsze jest na pierwszym planie. Studia chyba mnie męczą. Co gorsza, ja się chyba do tego nie nadaje. Okay, pasja, tylko czy nie dojdzie do tego, ze by móc dotknąć tego, będe musiał zrobic miliony niepotrzebnych rzeczy? Czy nie powinienem być obok tego, a miec z tym kontakt, inny, niż mam obecnie? Wiesz, chodzi o to, że to wszystko rodzi się w głowie, gdy nie powinno. Teraz powinienem mieć swój cel, i do niego dązyć, nie zastanawiając się, czy ten cel jest tym celem. Nie, nie mówię że chcę mieć lekką drogę do milionów ( zresztą, są ważniejsze rzeczy niż miliony). Chodzi o to, czy zaraz nie będe miał dośc tego, co wydawało się być "ponad".

Opierdalasz się, Foltek. Szczera prawda. Kondycja nie zalezy od mięśni, a od głowy. Nie robisz nic twórczego. Nie organizujesz niczego poważnego.  Mam ochote na coś nowego. Mam zamiar się starać. Nie lubie rzucać słow, hen daleko, tak jak Garfield nie lubi pająków.

Dalej chcę wszystko szybko, z mocą, efektownie, z bryzą idei, i filozofią z nogą w oceanie.

Ta notka, nocyceptyczna, może z pesymizmem, to chyba jakas potrzeba wypowiedzenia się o samym sobie. Pisałem o kraju, sporcie, czy życiu, teraz czas na mnie, skoro to mój blog, To nie żadna wielka improFoltkowizacja, czy cos w tym stylu. Moze mały mój własny manifest. Własciwie, nie wiem co.

Mógłbym tu dopisac jeszcze wiele rzeczy, ale na niektóre może byc za wczesnie, jak i za poźno. Inne nie sa zapisane, bo być może wogóle, zbłaźniłbym się.

A ostatnio? Pokój urządzony, choć musze kupic dwa plakaty. Doradzisz? Uczym się. 4 zakręty pod Warszawą, fajne, ale, strach.

Podsumowałem się.

foldag : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz